Chciałem pisać o oszczędzaniu, ale Brexit pcha się wciąż do nas drzwiami i oknami. Nawet Anglicy wykonali ostatnio drugi Brexit, odpadając z mistrzostw Europy.   Dlatego dzisiaj podzielę się garścią uwag na temat tego, czego możemy się teraz spodziewać. Z góry uprzedzam, że będą to moje spekulacje. Jednak skoro nawet David Cameron zdaje się nie wiedzieć, czego się spodziewać, to moje spekulacje uważam za w pełni uprawnione.

Przypominam, że dzisiaj (30 czerwca) jest ostatni dzień na złożenie wniosku o konto w BZWBK z oprocentowaniem 4% przez rok i premią 100 zł za 6 transakcji bezgotówkowych. O szczegółach promocji piszę tutaj. A teraz do rzeczy.

Najpierw memy

Ten mem powstał już dawno, ale dobrze pasuje do Brexitu: „Skolonizowali pół świata i narzekają na imigrację”. Oczywiście Brexitu nie da się sprowadzić do samej imigracji, ale spostrzeżenie jest trafne.

colonisation
Kliknij, aby powiększyć. Źródło: samiyahali.wordpress.com.

Drugi mem jest sportowy: „Tylko Anglia mogła dwa razy w ciągu tygodnia wyjść z Euro”. Świetnie opłacani zawodnicy z ojczyzny footballu nie dali rady maleńkiej Islandii, której trener podobno dorabia po godzinach jako dentysta. Kiedy „Kopciuszek” wygrywa z wielkim i zamożnym rywalem, od razu budzi sympatię. Oglądałem ten mecz i uważam, że Islandczycy wygrali zasłużenie. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby Polska spotkała się z Islandią w finale. 🙂

Brexit2
Kliknij, aby powiększyć. Źródło: Twitter

Hazardzista

Aby uprawiać hazard, trzeba kontrolować ryzyko. Trzeba wiedzieć, ile można maksymalnie stracić. Aby nie stracić za dużo, trzeba odpowiednio dobrać stawkę albo ustawić zlecenie obronne (stop loss) powstrzymujące dalsze straty. Tymczasem David Cameron najwyraźniej w żaden sposób nie kontrolował ryzyka, nie miał żadnego planu B. Zagrał va banque, postawił ogromną stawkę na jedną kartę i przegrał. Postąpił jak hazardzista-amator.

To, że dopiero teraz rząd brytyjski zaczyna się zastanawiać nad konsekwencjami „exitu”, brzmi nieprawdopodobnie. Zorganizowali referendum i nie mieli ŻADNEGO planu na wypadek takiego rezultatu głosowania? TERAZ zastanawiają się, co to będzie? Gdyby ktoś chociaż powiedział: „mam plan i przeprowadzę Wielką Brytanię przez procedurę wyjścia w zorganizowany sposób”, to może nie wiedzielibyśmy w każdym szczególe, czego się spodziewać, ale mielibyśmy poczucie, że ktoś zachowuje jakąś kontroluję nad sytuacją.

Gra na czas

Jednak póki co widzimy jedynie brak jakichkolwiek pomysłów i gorączkowe narady: ale jak to? Ale co teraz zrobić? Tak mogą się zastanawiać „zwykli obywatele”, a nie przywódcy polityczni.

Decyzję Camerona, aby opóźniać formalne rozpoczęcie procedury wyjścia do czasu wyboru nowego lidera konserwatystów na jesieni, uważam za złą. Widzę to jako grę na czas wynikającą z braku pomysłu i przerażenia konsekwencjami głosowania. Nie widzę tu nawet śladu konkretnego planu działania. Doprowadzi to do przedłużania niepewności, a przedłużanie niepewności nie przysłuży się nikomu.

Gra o wspólny rynek

Gdy już Wielka Brytania zgłosi formalnie swoje wyjście z Unii, rozpoczną się męczące negocjacje. Kluczowe w nich będzie to, czy Wielka Brytania utrzyma dostęp do wspólnego rynku Unii Europejskiej.

Jeśli znajdzie się poza wspólnym rynkiem, to firmy brytyjskie sprzedające towary do Unii będą musiały płacić cło zgodnie ze wspólną polityką celną UE (chyba że Brytyjczycy wynegocjują traktat o wolnym handlu; dwa lata to mało czasu, ale nie jest to niemożliwe).

Z kolei firmy usługowe z Wielkiej Brytanii nie będą mogły świadczyć usług na rzecz klientów z kontynentu na podstawie brytyjskiej rejestracji. W tym celu będą musiały zarejestrować się w którymś z krajów unijnych – np. w Niemczech czy Francji, albo choćby w Luksemburgu. Mając siedzibę w innym kraju, mogą mieć wciąż pracowników w Londynie czy Edynburgu, ale właściwie po co? W Paryżu, Frankfurcie czy Dublinie też znajdą dobrych pracowników, a do tego nieruchomości będą tańsze. Część stanowisk na pewno przeniesie się do innych krajów. Np. jak pisze „Rzeczpospolita”, bank HSBC już „oświadczył, że w przypadku opuszczenia przez Wielką Brytanię wspólnego rynku z Londynu przeniesie się do Paryża”. Morgan Stanley rozważa przeniesienie 2  tys. pracowników do Dublina lub Frankfurtu

Pozostanie częścią wspólnego rynku jest możliwe nawet poza Unią. Taki model przyjęły Szwajcaria i Norwegia. Problem w tym, że aby być częścią wspólnego rynku, trzeba przestrzegać wszystkich reguł unijnych, w tym swobodnego przepływu osób, kapitału, towarów i usług. Zważywszy że imigracja była jednym z argumentów za opuszczeniem Unii przez Wielką Brytanię, utrzymanie swobody pracy dla obywateli Unii wydaje się mało prawdopodobne. Brytyjczycy nie po to opuszczają Unię, aby przyjąć z powrotem wszystkie jej reguły, do tego nie mając żadnego wpływu na treść stanowionego w Unii prawa.

Problemy rolnictwa

Wyjście z Unii oznacza dla Wielkiej Brytanii koniec wspólnej polityki rolnej. Nie będzie więcej dopłat za brak produkcji. Co więcej, sprzedaż do Unii może zostać zahamowana przez cła, o których już wspomniałem. Z rolnictwem brytyjskim może być niewesoło.

Separatyzmy podnoszą głowę

Padają głosy, że Szkocja powinna przeprowadzić ponowne referendum w sprawie niepodległości, ponieważ w ten sposób mogłaby pozostać w Unii. Irlandia Północna mogłaby z kolei przyłączyć się do Republiki Irlandii, aby osiągnąć ten sam efekt. Nie orientuję się na tyle w wyspiarskiej polityce, aby oceniać realność takich rozwiązań, ale z pewnością ryzyko rozpadu Zjednoczonego Królestwa wzrosło i nie da się go zupełnie wykluczyć.

Jeśli rzeczywiście do tego dojdzie, następni w kolejce do niepodległości mogą się zameldować Katalończycy. A David Cameron zostanie zapamiętany jako człowiek, który doprowadził do rozpadu dwóch unii jedną decyzją.

Inni też ciągną do drzwi

W Europie po kryzysie finansowym widać zmęczenie „establishmentem” i poczucie, że korzyści z przynależności do Unii nie przekładają się na dobrobyt zwykłych obywateli. Ci ostatni widzą za to demonstracyjny brak solidarności przy ratowaniu cypryjskich banków czy nieugiętą politykę „zaciskania pasa” względem Grecji (mimo że polityka ta nie działa, wpędza cały naród w spiralę deflacji i skazuje wielkie rzesze młodych na emigrację zarobkową). Pogłębia to niechęć do unijnych przywódców i poczucie ich wyobcowania z realnego świata.

Zaradzenie temu będzie wymagało ponownego przemyślenia roli Unii. Od tego, na ile sprawnie „załatwiona” zostanie sprawa Wielkiej Brytanii, zależy, czy zobaczymy wkrótce kolejne referenda w sprawie przynależności do Unii Europejskiej. Sądzę, że nie będzie ich zbyt dużo, ale doprowadzą do wzrostu nerwowości na rynkach. Nawet jeśli żaden inny kraj z Unii nie wyjdzie, to Unia za kilka-kilkanaście lat może wyglądać trochę inaczej.

Kilka konsekwencji dla Polski

Dla Polski Brexit oznacza mniejsze fundusze z Unii. Wielka Brytania jest dziś płatnikiem netto do unijnego budżetu (więcej wpłaca w formie składki niż wyjmuje w formie funduszy). Brak brytyjskiej składki pozostawi w budżecie Unii dziurę, przez co Polska otrzyma mniej środków.

Zakredytowani we frankach narażeni będą na ryzyko osłabienia złotówki, a przez to dalszego wzrostu wartości franka i rat kredytów. Kredytobiorcy we frankach statystycznie lepiej spłacają kredyty niż kredytobiorcy w złotówkach. To powinno równoważyć zagrożenie niewypłacalności, ale jednak jakiś limit wytrzymałości posiadaczy kredytów walutowych na podwyższoną ratę istnieje. Z kolei banki mogą stracić jeszcze więcej zysków przez to, że parlament jednak zdecyduje się na przymusowe przewalutowanie kredytów walutowych.

Jeśli Wielka Brytania wyjdzie ze wspólnego rynku, to ucierpieć może polski eksport do tego kraju – może być objęty cłami. Nawet jeśli nie wyjdzie, to spowolnienie gospodarcze na Wyspach może przełożyć się na mniejszy popyt na polskie towary.

Część polskich pracowników może wyjechać z Wysp. Wypłaty w funtach będą znaczyć mniej w przeliczeniu na złotówki. Za dwa lata może zostać wstrzymany „socjal” dla polskich obywateli. Może się to przełożyć na powrót Polaków do kraju lub migrację do innych krajów Unii: np. Irlandii, Niemiec.

Podwyższone ryzyko recesji

Niepewność sytuacji może się przekładać na ograniczenie wydatków przez gospodarstwa domowe i wstrzymanie inwestycji przez firmy. To z kolei może się przełożyć na mniejszy popyt i recesję w perspektywie najbliższego roku. Np. „Rzeczpospolita” pisze:

„W krótkiej perspektywie negatywny wpływ Brexitu na koniunkturę w Europie będzie głównie wynikiem wzrostu niepewności firm i gospodarstw domowych, co może hamować inwestycje oraz wydatki konsumpcyjne. Ale efekty podwyższonej niepewności są trudne do oszacowania. Tym bardziej że prawdopodobnie będzie próbował im przeciwdziałać Europejski Bank Centralny, łagodząc politykę pieniężną”

Jednak słabszy złoty może poprawić konkurencyjność polskiego eksportu, a wpływ takiego czynnika jak niepewność na gospodarkę trudno jest wymierzyć i przewidzieć.

Podwyższone ryzyko inwestycji kapitałowych

Widzieliśmy to już w 2008 roku po upadku banku Lehman Brothers. W warunkach ogromnej niepewności zyski będą zarezerwowane dla doświadczonych traderów, którzy cieszyć się będą z dużej zmienności cen.

Banki centralne będą dokładać swoją cegiełkę do nieprzewidywalności na rynkach. Media będa śledzić każde słowo Mario Draghiego i innych przedstawicieli Europejskiego Banku Centralnego, aby domyślić się: będą drukować, czy nie będą? Moim zdaniem będą, i to na potęgę. Mój typ jest taki, że zobaczymy więcej tego samego: ujemne stopy procentowe, skupowanie coraz więcej aktywów z rynku, „monetyzowanie długu”. Jak zwykle, skorzystają na tym głównie finansiści i ci, którzy już są bogaci.

Przeciętni inwestorzy (do których się zaliczam) będą mieli duży problem, aby uniknąć strat w przypadku gwałtownych wahań cen. Kilka sposobów, które pomogą przetrwać zmienność na rynkach, to:

  • Nie pozwalać stratom rosnąć ponad miarę – ustawić stop loss. Musimy wiedzieć, kiedy utniemy straty i wyjdziemy z inwestycji (ile jesteśmy gotowi maksymalnie stracić);
  • Nie szukać wielkich stóp zwrotu – ograniczanie strat jest ważniejsze od maksymalizacji zysków;
  • Inwestować dla osiągnięcia dochodu. Np. kupno dobrej spółki dywidendowej w dobrej cenie (pozwalającej na dobrą stopę zwrotu) wciąż może mieć sens. Inny pomysł to obligacje trzymane do wykupu: jeśli nie zamierzamy ich sprzedawać, to interesuje nas przede wszystkim stopa zwrotu i możemy zignorować ewentualne wahania cen w czasie między zakupem a wykupem przez emitenta;
  • Zbierać gotówkę – w kryzysie „gotówka jest królem”. Kryzys kiedyś się skończy, a po jego drugiej stronie będą okazje zakupowe.

Spektakl medialny

Oczywiście powyższe scenariusze to tylko spekulacja na gorąco. Co faktycznie zrobi brytyjski parlament, co wynegocjują Brytyjczycy z Unią i jakie dokładnie będą konsekwencje, tego chyba nikt nie wie (łącznie z Brytyjczykami). Jedno jest pewno: czekać nas będzie długotrwała niepewność i spektakl medialny, w którym śledzić będziemy szczyty, spotkania, relacje, wypowiedzi, plotki. Inwestorzy będą wpadać na przemian w euforię i w panikę zależnie od bieżącego nastroju. A zwykli obywatele tacy jak Ty czy ja nie będą wiedzieli, co o tym sądzić. Zapraszam do podzielenia się własnymi opiniami – każdy głos może rzucić nowe światło na tę zagmatwaną sytuację.

Plany

Dzisiaj wyjątkowo się rozpisałem, więc czas już kończyć. Zanim to zrobię, chciałbym podzielić się najbliższymi planami. Już niedługo powrócę do tematu oszczędzania. Przeanalizuję także kolejny temat, który wymaga naszej uwagi: „ZUS czy OFE”? Jest to temat „na czasie”, ponieważ do końca lipca możemy składać oświadczenia w sprawie tego, gdzie będzie przekazywana część naszych składek emerytalnych. Do zobaczenia za tydzień!

Podsumowanie:

  • W negocjacjach w sprawie Brexitu kluczowe będzie to, czy Wielka Brytania utrzyma dostęp do wspólnego rynku Unii Europejskiej. Jeśli tego dostępu zabraknie, to firmy produkcyjne mogą spotkać się z barierami celnymi, a firmy usługowe stracą możliwość świadczenia usług na terenie Unii na podstawie rejestracji brytyjskiej.
  • W Europie po kryzysie finansowym widać zmęczenie „establishmentem” i poczucie, że korzyści z przynależności do Unii nie przekładają się na dobrobyt zwykłych obywateli. Zaradzenie temu będzie wymagało ponownego przemyślenia roli Unii. Jeśli nie uda się temu zaradzić, to możemy zobaczyć kolejne „-exity”.
  • Dla Polski Brexit oznacza mniejsze fundusze z Unii i ryzyko kolejnego wzrostu rat kredytów walutowych.
  • Dla rynków finansowych Brexit oznacza podwyższoną zmienność. Aby uniknąć strat w takich warunkach, trzeba pamiętać o stop lossie, można inwestować dlą osiągnięcia przychodu albo zbierać gotówkę.
  • Z pewnością czekać nas będzie długotrwała niepewność i spektakl medialny, w którym śledzić będziemy szczyty, spotkania, relacje, wypowiedzi, plotki. Inwestorzy będą wpadać na przemian w euforię i w panikę zależnie od bieżącego nastroju.

Zwiększaj niezależność finansową

Zapisując się na newsletter otrzymasz 10 darmowych kalkulatorów i jako pierwszy dostaniesz informacje o najnowszych artykułach. Korzystaj z podpowiedzi sprawdzonych rozwiązań, dzięki którym podejmiesz decyzję i zaczniesz poprawiać swoją sytuację finansową. Wpisz swoje imię i adres e-mail, a potem kliknij na poniższy przycisk:

Przeczytaj także:

Podziel się tym artykułem ze znajomymi! W tym celu kliknij w ikonkę po lewej stronie. Jeśli artykuł był dla Ciebie wartościowy, to bardzo proszę, abyś zostawił komentarz. A jeśli chcesz łatwiej oszczędzać czas i pieniądze, zajrzyj na stronę "Polecam".