Grupa posłów PiS, w porozumieniu z organizacjami pracodawców, zaproponowała kolejne rewolucyjne zmiany w systemie podatkowym. To już druga taka propozycja, bowiem rząd wciąż nie określił, jak miałby wyglądać alternatywny projekt „jednolitego podatku”. W braku szczegółów analizuję podstawowe założenia obu pomysłów. Próbuję ustalić, co oznaczałyby dla budujących niezależność finansową?
Nowy pomysł na podatki
Zwykle staram się nie komentować każdej wypowiedzi, pomysłu czy idei, które padają z ust polityków. Pomysłów jest dużo, a konkretów dużo mniej. Konkretami warto się zajmować, natomiast pomysły to głównie szum informacyjny. Budowanie prywatnej emerytury oznacza uniezależnienie między innymi od pomysłów polityków, dlatego trzeba się skupiać na realizacji długoterminowego planu i unikać takiej „bieżączki”. Jednak czasami pomysły są na tyle istotne, że warto o nich wspomnieć.
Nie zamierzam komentować wydarzeń politycznych ostatnich dni, ponieważ ten blog nie jest poświęcony polityce. W zamian skupię się na pomyśle, który relacjonowały media na początku grudnia. Ponieważ dotyczy on m.in. sposobu wyliczania rent i emerytur, temat zdecydowanie pasuje do mojego bloga. Grupa posłów PiS, w porozumieniu z organizacjami pracodawców, zaproponowała kolejne rewolucyjne zmiany w systemie podatkowym:
- ujednolicenie stawki VAT do ok. 16%
- likwidację PIT, składek ZUS, chorobowych, na fundusz pracy
- w zamian ryczałtowy podatek „od funduszu płac” w wysokości 25% od tzw. brutto pracodawcy
- objęcie jednolitym podatkiem 25% również umów zlecenia i o dzieło
- likwidację CIT i zastąpienie go podatkiem obrotowym
- jednolity podatek od działalności gospodarczej, niezależnie od tego, czy prowadzi ją spółka, czy osoba fizyczna
- zastąpienie składek ZUS przedsiębiorcy ryczałtowym podatkiem od usług publicznych w wysokości 25% przeciętnego wynagrodzenia
- „unettowienie” emerytur i rent, czyli rezygnacja z wirtualnego przesuwania podatku od emerytur z jednej kieszeni państwowej do drugiej
Prościej nie zaszkodzi
Od dawna uważam, że system podatkowy powinien być prosty, prosty i jeszcze raz prosty. Przy prostym systemie ludzie popełniają mniej błędów w rozliczeniach, nie potrzeba armii urzędników do obsługi rozliczeń, nie potrzeba przesuwać drobnych pieniędzy między jedną instytucją państwową a drugą, kontrolerzy mogą się zająć oszustwami podatkowymi, a nie nękaniem ludzi, którzy spóźnili się o kilka dni z deklaracją. Obecny system jest niejasny nawet dla księgowych i urzędów skarbowych, pełen sprzecznych interpretacji podatkowych i niepewności. Szczególnie VAT jest beznadziejny w stosowaniu. Jeśli ktoś ma wątpliwości, niech spróbuje przeczytać ze zrozumieniem ponad 300 stron ustawy o VAT. Dlatego byłbym zwolennikiem radykalnego uproszczenia podatków.
Nie każdy z tych pomysłów jest idealny. Nie przekonuje mnie pomysł likwidacji CIT i zastąpienia go kolejnym (obok VAT-u) podatkiem obrotowym. Likwidacja podatkowych kosztów uzyskania przychodu (w wyniku rezygnacji z CIT) mogłaby zniechęcać do inwestycji i niektórych form handlu, w których towar często zmienia właściciela. Sądzę też, że jednolita stawka VAT powinna być wyższa. Tak radykalna zmiana byłaby prawdopodobnie jedyną okazją do tego, aby w społecznie akceptowalny sposób podnieść przychody podatkowe i zrównoważyć budżet. Byłaby ona społecznie akceptowalna, ponieważ jednocześnie spadłaby stawka VAT na większość produktów i podatek dochodowy od osób fizycznych.
Tym niemniej ogólna idea jest moim zdaniem słuszna. Jest to najlepszy pomysł w polityce gospodarczej, jaki usłyszałem od polityków PiS – zdecydowanie lepszy od ogólnikowych deklaracji wiceministra Morawieckiego.
Diabeł tkwi w szczegółach
Jednocześnie trzeba zauważyć, że jak ze wszystkim, diabeł tkwi w szczegółach, których nie znamy. Np.:
- Jak będą liczone emerytury i renty, jeśli znikną składki ZUS? Czy obniżenie podatku oznacza również obniżenie środków przeznaczanych na cele emerytalno-rentowe i w efekcie jeszcze niższe emerytury?
- Podoba mi się pomysł likwidacji PIT. Jednak likwidacja rozliczeń PIT sugeruje również likwidację wszelkich odliczeń, np. na dzieci, na opiekę dla osób niepełnosprawnych. Osobiście byłbym zwolennikiem likwidacji PIT wraz z likwidacją odliczeń (obniżenie efektywnej stawki podatku i tak pozostawiłoby w kieszeniach więcej pieniędzy, niż wynosiły dotąd ulgi). Jednak warto by wiedzieć, czy taka jest intencja pomysłodawców.
- Jeśli zniknie PIT, to w jaki sposób będą opodatkowane dochody inne niż praca, emerytury i renty – np. najem i dzierżawa?
- Czy pozostaną ryczałtowe podatki przychodowe od wybranych rodzajów działalności?
- Jeśli nie będzie rocznego rozliczenia PIT, to w jaki sposób zostanie zapewnione zwolnienie z podatku minimum egzystencji, ostatnio wprowadzone w formie kwoty wolnej od rocznego podatku?
- co się stanie z obecnie funkcjonującymi „długoterminowymi” ulgami, np. odliczeniem od podstawy opodatkowania wpłat na IKZE i (dla osób, które kupowały mieszkanie ok. 10 lat temu) odsetek od kredytu hipotecznego?
- czy pozostaną zróżnicowane koszty uzyskania przychodu, np. 50% w przypadku korzystania z praw autorskich?
Konkurencyjny projekt – „jednolity podatek”
Tymczasem wciąż trwają dyskusje w sprawie „jednolitego podatku”. W listopadzie premier Szydło zadeklarowała, że do końca roku poinformuje, czy prace nad nim będą w ogóle kontynuowane. Na razie znamy tylko kilka założeń, np. kilka progów podatkowych, płacenie specjalnego podatku przez najlepiej zarabiających po osiągnięciu przez nich kwoty, powyżej której nie nalicza się już składek emerytalno-rentowych (ok. 122 tys. zł). Poza tym trudno ustalić, jaki jest właściwie plan rządu. Np. widzieliśmy sprzeczne komunikaty co do sposobu opodatkowania działalności gospodarczej w nowym prawie podatkowym. Np. tutaj powiedziano, że działalność gospodarcza powinna być objęta jednolitym podatkiem, co oznaczałoby likwidację liniowego podatku 19% przynajmniej dla osób fizycznych. A tutaj, że żadnych takich planów nie ma.
Z punktu widzenia budowania niezależności finansowej istotna jest jasność i pewność reguł, w szczególności co do sposobu naliczania składek (lub podatku, który zastąpiłby składki) i wypłacania świadczeń. Niestety o tym nie wiemy w zasadzie nic. Nie wiemy na przykład, w jaki sposób „jednolity podatek” miałby być liczony w tych sytuacjach, w których dziś nie płacimy w ogóle składek ZUS, takich jak.:
- umowy o dzieło i zlecenia
- wynajem i dzierżawa (w przypadku rozliczeń na „zasadach ogólnych”, nie w formie ryczałtu)
- emerytury i renty (!)
Nie byłoby mi żal objęcia jednolitym podatkiem (a zatem oskładkowania) umów o dzieło i zleceń. W artykule „Umowa o dzieło i inne choroby” wspominałem już o tym, że nie podoba mi się nierówne traktowanie osób, które tak jak „etatowcy” pracują 40 godzin tygodniowo – uważam, że reguły, także te dotyczące składek emerytalnych, powinny być takie same dla wszystkich wykonujących podobną pracę. Natomiast podstaw opodatkowania jest tyle, że rządowi eksperci muszą zdecydowanie przemyśleć, co chcą zrobić z pozostałymi. Już widzę reakcje ludzi na obciążenie emerytur 40% podatku! Zapewne jakimś rozwiązaniem byłoby objęcie tych podstaw podatkiem ryczałtowym. Albo objęcie tylko pracy na etacie „podatkiem jednolitym” i pozostawienie dotychczasowych reguł dla działalności gospodarczej, wypłat emerytur i rent, itp.
Niestety póki co za mało jest szczegółów, aby było się do czego odnieść.
Konkluzja
Dobrze że dyskusja trwa. Mniej dobrze, że pomysł goni pomysł, a dyskusja odbywa się na poziomie ogólników. Próbowałem odkryć, jakie mogą być konsekwencje obu pomysłów dla naszych emerytur, ale na dziś mogę tylko skonstatować, że nie znamy takich szczegółów.
Uproszczeniu podatków zdecydowanie kibicuję. Obawiam się jednak, że wszystko może spalić na panewce i wtedy zamiast systemowych uproszczeń systemu podatkowego zobaczymy tylko podwyżki podatków i ewentualnie inne drobne poprawki. Mam nadzieję, że się mylę.
Podsumowanie
- Z punktu widzenia budowania niezależności finansowej istotna jest jasność i pewność reguł prawnych i podatkowych.
- Obecny system jest niejasny nawet dla księgowych i urzędów skarbowych, pełen sprzecznych interpretacji podatkowych i niepewności. Jego uproszczenie byłoby korzystne, ponieważ dałoby większą pewność warunków, w których będziemy realizować długoterminowe plany finansowe, także te związane z budowaniem prywatnej emerytury.
- Obie propozycje (rządu i posłów PiS) obiecują uproszczenie podatków, ale nie oferują zbyt wielu szczegółów.
- Rządowa propozycja „jednolitego podatku” wydaje się mieć dwa ustalone elementy: objęcie jednolitą daniną dochodów z pracy (czyli de facto oskładkowanie umów zlecenia i o dzieło) oraz podwyżkę podatków dla najlepiej zarabiających
- Propozycja posłów i organizacji pracodawców jest ambitniejsza: zakłada likwidację PIT i CIT wraz z wszelkimi odliczeniami i zastąpienie ich nowymi, ryczałtowymi podatkami.
- Konsekwencje obu pomysłów dla naszych emerytur nie są jasne. Na te szczegóły trzeba będzie jeszcze poczekać.
Przeczytaj także:
- Nowa kwota wolna od podatku – o co chodzi i na co uważać? Od 2017 roku obowiązują nowe kwoty wolne od podatku. Celem zmiany miało być zwolnienie z podatku minimum egzystencji. Czy to się rzeczywiście udało, kto za to zapłaci i gdzie są haczyki?
- „Obniżenie wieku emerytalnego. Czy jest co świętować?”: czy niższa emerytura i większy deficyt budżetu są warte tego, żeby wcześniej zrezygnować z pracy?
- 500 +, czyli kasa dla wybranych i bat fiskalny dla wszystkich. „500+” odniósł sukces jako program socjalny. Jednak jego finansowanie opiera się na zaciąganiu nowego długu i dociskaniu śruby wszystkim przedsiębiorcom, aby złapać nielicznych oszustów.
2016-12-22 at 09:36
No to już wiemy (a przynajmniej słyszymy deklaracje), że jednolitego podatku nie będzie: http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/jednolity-podatek-kwota-wolna-od-podatku,204,0,2223308.html
Przypomina mi się 3 x 15% Platformy Obywatelskiej… Też skończyło się na obietnicach.