Moje Finanse

Informacje i porady finansowe prostym językiem

Wezwanie do sprzedaży akcji firmy Robyg – co robić?

Znany deweloper Robyg ogłosił, że spółka z grupy kapitałowej amerykańskiego banku inwestycyjnego Goldman Sachs zamierza przejąć 100% jego kapitału i wzywa obecnych akcjonariuszy do sprzedaży posiadanych akcji. Co robić? Dziś wyjaśniam, co się dzieje po wezwaniu do sprzedaży akcji i jakie decyzje może podjąć obecny właściciel akcji.

Taka sytuacja zdarza mi się po raz drugi. W 2012 roku sprzedałem po podobnym wezwaniu akcje Towarzystwa Ubezpieczeń Europa. Przećwiczyłem zatem, jak wygląda mechanizm sprzedaży akcji po wezwaniu i podzielę się tym dziś z czytelnikami.

Wezwanie

Warszawa, 01.12.2017 (ISBnews) – Bricks Acquisitions Limited, podmiot pośrednio należący do Goldman Sachs Group, ogłosił wezwanie do zapisywania się na sprzedaż 289 401 199 akcji spółki Robyg, w związku z planowanym nabyciem 100% akcji spółki po cenie 3,55 zł za sztukę.

„Niniejsze wezwanie zostaje ogłoszone na wszystkie akcje spółki, tj. na 289 401 199 akcji zwykłych na okaziciela o wartości nominalnej 0,10 zł każda, serii A, B, C, D, E, F, G, H, wyemitowanych przez Robyg […] W wyniku wezwania wzywający, jako podmiot nabywający akcje, zamierza uzyskać 100% ogólnej liczby akcji i głosów na walnym zgromadzeniu spółki, tj. 289 401 199 akcji uprawniających do 289 401 199 głosów na walnym zgromadzeniu spółki” – czytamy w komunikacie.

Wzywający, jako podmiot nabywający akcje, zamierza nabyć akcje, pod warunkiem, że co najmniej 191 004 791 akcji, tj. co najmniej 66% ogólnej liczby akcji, uprawniających do co najmniej 191 004 791 głosów na walnym zgromadzeniu spółki, stanowiących co najmniej 66% ogólnej liczby głosów na walnym zgromadzeniu spółki, zostanie objętych zapisami w wezwaniu, podano także.

Akcje będą nabywane po cenie 3,55 zł za jedną akcję. (źródło)

Co się stanie, jeśli nie sprzedamy akcji?

Są dwie opcje. Opcja pierwsza to tzw. „squeeze-out”, czyli brzydko mówiąc „wyciśnięcie z akcji” akcjonariuszy mniejszościowych. W Polsce reguluje to art. 418 kodeksu spółek handlowych, który pozwala na przymusowy wykup akcji stanowiących mniej niż 5% kapitału zakładowego przez akcjonariusza (lub grupę nie więcej niż 5 akcjonariuszy) mającego już 95% akcji. Tu można przeczytać przykładowy artykuł o tym procesie.

W przypadku firmy Robyg oferent zamierza nabyć wszystkie akcje i istotnie zamierza skorzystać z opcji squeeze-outu:

Jeśli do tego dojdzie, drobni akcjonariusze, którzy nie dokonają zapisu, dostaną cenę ofertową (3,55 zł) na swój rachunek maklerski, tak samo jak wszyscy inni sprzedający.

Opcja druga to ryzyko pozostania właścicielem akcji zdjętych z giełdy. Zwróćmy uwagę, że:

  1. Skoro oferent zamierza nabyć 100% akcji, to zamierza wycofać spółkę z giełdy („zdelistować”, „sprywatyzować”).
  2. Oferent zapłaci 3,55 zł za każdą akcję pod warunkiem, że właściele 66% akcji się na to zgodzą.

Możliwa jest zatem sytuacja taka, że nowy akcjonariusz większościowy nabędzie więcej niż 66%, ale mniej niż 90% akcji. W takiej sytuacji będzie mógł samodzielnie przegłosować wycofanie akcji z giełdy, ale nie będzie mógł przymusowo wykupić pozostałych akcji.

Posiadanie akcji „prywatnie” (poza giełdą) nie jest zabronione, ale sprzedaż takich akcji jest bardzo kłopotliwa. Na giełdzie składamy zlecenie i już. Natomiast poza giełdą trzeba osobiście znaleźć nabywcę i zawrzeć umowę cywilnoprawną. Duży inwestor „prywatny” może łatwiej znaleźć kupca na pakiet np. 10% akcji. Ale dla drobnych akcjonariuszy trzymających w akcjach po kilka tysięcy złotych oszczędności taka operacja jest ogromnie trudna. Dlatego, aby uniknąć ewentualnych kłopotów ze znalezieniem nabywcy akcji zdjętych z giełdy, akcjonariusze zwykle decydują się na sprzedaż w wyniku wezwania – o ile tylko proponowana cena jest w miarę atrakcyjna. Zapewne w takim celu ewentualny nabywca zaproponował „premię”, tzn. cenę wyższą od aktualnej ceny giełdowej:

Co się stanie, jeśli chcemy sprzedać akcje?

Znowu mamy dwie opcje. Jedna to pozytywna odpowiedź na wezwanie („zapis na sprzedaż”), druga to sprzedaż akcji od razu na giełdzie. Porównajmy opłacalność jednego i drugiego.

W chwili, gdy analizowałem sprawę, akcje Robygu kosztowały 3,50 zł. Sprzedając od razu uzyskałbym 3,50 zł. Moim kosztem byłaby prowizja biura maklerskiego – w moim przypadku 0,39%. Sprzedając „na wezwanie” otrzymałbym 3,55 zł za każdą akcję – o 5 groszy więcej, Tu także zapłaciłbym prowizję biura maklerskiego (nieznacznie większą ze względu na 5 groszy różnicy w cenie). Jednak czekałyby mnie także dodatkowe koszty:

  1. W tym wypadku musimy złożyć w swoim biurze maklerskim dyspozycję blokady akcji oraz wydania świadectwa depozytowego. Liczbę akcji, którą chcemy sprzedać oferentowi, biuro zablokuje na naszym rachunku. Następnie wyśle nam pismo, w którym potwierdzi, że taka liczba akcji znajduje się rachunku i jest gotowa do sprzedaży. Operacja taka kosztuje około 30 zł.
  2. Musimy wypełnić deklarację sprzedaży i zanieść ją albo wysłać do biura maklerskiego obsługującego transakcję wraz ze świadectwem depozytowym. Zakładam, że wysyłamy oba dokumenty pocztą i płacimy za list polecony około 5 zł.

Ile mamy akcji?

Odpowiedź na wezwanie kosztuje zatem dodatkowe 35 zł. Czy warto ponieść ten koszt? To zależy od tego, ile posiadamy akcji. A konkretnie chodzi o to, czy 5 groszy dodatkowego zysku na każdej pojedynczej akcji pokryje nam dodatkowy koszt 35 zł. Jak łatwo policzyć:

  • przy 700 akcjach (35 / 0,05) „wychodzimy na zero”, tzn. dodatkowy zysk równoważy się z dodatkowym kosztem. W takiej sytuacji nie warto bawić się w odpowiedź na wezwanie, ponieważ czas poświęcony na załatwianie i przekazywanie papierów nie przyniesie nam żadnej dodatkowej korzyści. Lepiej jest sprzedać akcje od razu i zainkasować 2450 zł (700 * 3,50 zł);
  • jeśli mamy mniej akcji, to odpowiedź na wezwanie się nie opłaca. Np. przy 300 akcjach dodatkowy zysk wyniesie 15 zł (300 * 0,05 zł), a dodatkowy koszt 35 zł. Lepiej sprzedać akcje od razu.

A jeśli mamy więcej akcji?

W takim wypadku odpowiedź na wezwanie i poczekanie do lutego może się opłacić. Musimy się jednak zastanowić, czy dodatkowy zysk jest wart zachodu. Znowu mamy kilka opcji:

  1. Odpuścić dodatkowe kilkadziesiąt złotych i oszczędzić sobie zachodu z wypełnianiem i przesyłaniem dokumentów;
  2. Wypełnić dokumenty i czekać do lutego na zamknięcie procedury wyzwania, następnie zainkasować 3,55 zł za każdą akcję;
  3. Ustawić zlecenie sprzedaży za lepszą cenę i liczyć na to, że ktoś zechce nam zapłacić więcej. Jeśli się nie uda, to wrócić do punktu poprzedniego i sprzedać akcje na giełdzie.

Ja przyjąłem tę ostatnią strategię. Ustawiłem zlecenie sprzedaży z limitem 3,52 zł i w ciągu kilku dni znalazł się ktoś, kto zechciał tyle zapłacić. Zlecenie sprzedaży zostało wykonane, uzyskałem gotówkę i zaoszczędziłem czas potrzebny na odpowiedź na wezwanie.

Post scriptum

Myślałem, że w tym miejscu mój artykuł się skończy. Tymczasem kilka dni później nastąpiło coś, czego nie rozumiem: cena akcji firmy Robyg na giełdzie podskoczyła powyżej ceny ofertowej (źródło):

Nie udało mi się znaleźć żadnej informacji, która uzasadniałaby taki ruch. Osoby kupujące dzisiaj akcje po 3,65 zł narażałyby się na stratę 10 groszy na akcję w przypadku skutecznej realizacji wezwania za cenę 3,55 zł.  Mogę tylko spekulować:

  • Oferent postanowił skupić część akcji bezpośrednio na giełdzie i gotów jest zapłacić za nie więcej niż 3,55 zł?
  • Ktoś wie coś, czego nie wie szeroka publiczność, i cena z wezwania zostanie podniesiona?

Jeśli ktoś posiada dziś akcje firrmy Robyg, to z punktu widzenia ogłoszonych publicznie informacji bardziej opłaca się sprzedać je dzisiaj niż czekać na realizację wezwania. Liczenie na podniesienie ceny w wezwaniu to spekulacja. Oczywiście każdy ma prawo spekulować na własne ryzyko, jeśli chce.

Wesołych świąt

Ponieważ jest to mój ostatni wpis w tym roku, życzę Czytelnikom dużo zdrowia, rodzinnych świąt i szampańskiego Sylwestra. Do zobaczenia w Nowym Roku!

A jeśli ktoś ma ochotę pomyśleć o postanowieniu noworocznym, to jeden z możliwych pomysłów znajdzie w tym artykule: Trzy postanowienia noworoczne, które poprawią Twoje bezpieczeństwo finansowe. Napisałem go rok temu, ale nie stracił na aktualności i wciąż się pod nim podpisuję.

Podsumowanie

  • W przypadku wezwania do sprzedaży akcji oferent zwykle zamierza zdjąć spółkę z giełdy. Aby zachęcić do zapisów, oferuje cenę z „premią” (wyższą niż aktualnie na giełdzie). Aby nie pozostać z „prywatnymi” akcjami, które ciężko sprzedać, akcjonariusze zwykle decydują się na sprzedaż w wezwaniu.
  • Sprzedaż w ramach wezwania wymaga pobrania ze swojego rachunku maklerskiego świadectwa depozytowego, co kosztuje około 30 zł. Następnie trzeba przekazać do biura maklerskiego obsługującego transakcję formularz zgłoszeniowy wraz ze świadectwem depozytowym.
  • Jeśli obecny kurs na giełdzie nie jest znacząco niższy od ceny ofertowej, to może być warto sprzedać akcje od razu i uniknąć czaochłonnej procedury.
  • Jeśli różnica w cenie (między ceny ofertową a obecną na giełdzie) jest znacząca, to skorzystanie z procedury wezwania przyniesie więcej pieniędzy. Każdy powinien ocenić, czy dodatkowy zysk wart jest czasu spędzonego nad załatwianiem papierów.

otw_is sidebar=otw-sidebar-2]

Przeczytaj także:

Podziel się tym artykułem ze znajomymi! W tym celu kliknij w ikonkę po lewej stronie. Jeśli artykuł był dla Ciebie wartościowy, to bardzo proszę, abyś zostawił komentarz. A jeśli chcesz łatwiej oszczędzać czas i pieniądze, zajrzyj na stronę "Polecam".

6 Komentarze

  1. W kwestii wzrostu ceny powyżej ceny z wezwania – może się zdarzyć, że skupujący podniesie cenę w wezwaniu. Być może to gra pod taki scenariusz, który gdzieś za kulisami (inwestorzy instytucjonalni) się rozgrywa…

  2. Dla mnie to nie nowość instytucje po tej cenie nie oddadzą a może bedzie kontr wezwanie jest inny chętny który zapłaci więcej już widać że ktoś zdejmuje z rynku ja też. 🙂 trza kupować a nie sprzedawać a biotona czy azotów nie pamietasz?

    • Dalszy wzrost ceny (obecnie 3,72) sugeruje, że masz rację. Mimo to nie żałuję, że sprzedałem za wcześnie. Gra pod nigdzie nie ogłoszone kontrwezwania albo lepsze wezwanie nie pasuje do mojej strategii, która obejmuje kupowanie spółek z dobrą wyceną fundamentalną płacących przynajmniej 5% dywidend. Zainkasowałem już zysk (chociaż mógł być lepszy), a obecnie postoję z boku.

  3. No i co nieco się wyjaśniło: http://www.rp.pl/Gielda/180119972-Fundusze-postawily-sie-w-Robygu.html

    „Fundusze emerytalne PZU, PKO BP, Generali, NN, Aegon, Aviva oraz fundusze inwestycyjne Arka BZ WBK i Credit Agricole oświadczyły w liście do wzywającego, że 3,55 to cena, która nie odzwierciedla wartości godziwej Robyga, wobec czego sygnatariusze nie zamierzają sprzedawać papierów – a kontrolują 52 proc. walorów.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.