Moje Finanse

Informacje i porady finansowe prostym językiem

Sprzedałem GPW, czyli o ryzyku politycznym w spółkach Skarbu Państwa

Dziś opowiadam historię mojej inwestycji w akcje Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. W historii tej motywy polityczne walczą z rozsądkiem ekonomicznym, a w tle jest brak szacunku dla oszczędności inwestorów. W ramach rekompensaty za kilka tygodni oczekiwania publikuję dziś długi tekst pełen konkretów. Zapraszam do lektury.

Inwestycje jako element planu emerytalnego

Wspominałem już kilkakrotnie, że inwestycje są ważnym elementem długoterminowego planu budowania niezależności finansowej. Np. ostatnio pisałem o tym w artykule „Kiedy (nie) odkładać na emeryturę?”:

Budowanie niezależności finansowej widzę szeroko. Aby ją osiągnąć, trzeba działac wielotorowo: zarówno defensywnie (trzymanie w ryzach długów, chronienie kapitału przed stratami), jak i ofensywnie (inwestowanie, w tym na giełdzie i w nieruchomości). Jednak podstawą tych wszystkich działań jest zdrowa sytuacja finansowa i posiadanie nadwyżek dochodów, które można przeznaczać albo na niespodziewane wydatki, albo na planowanie przyszłości.

Wspominałem także o tym, że na emeryturę Kasi odkładamy w funduszach inwestycyjnych poprzez platformę NN TFI (dawniej ING TFI – polecam otwarcie ze względu na niskie opłaty za zarządzanie); natomiast moje konto emerytalne ma charakter rachunku maklerskiego, na którym samodzielnie wybieram spółki dywidendowe. O tym z kolei pisałem w artykule „Jak wybieram inwestycje na rachunku IKZE, czyli stopy zwrotu ze spółek dywidendowych”:

Moja strategia na rachunku IKZE to zakupy spółek dywidendowych i trzymanie ich przez wiele lat, aby zbudować kapitał emerytalny. Staram się wybierać, rentowne (przynoszące zyski operacyjne), firmy bezpieczne (o niskim zadłużeniu i dobrej pozycji konkurencyjnej), a co najważniejsze – takie, które co roku wypłacają na tyle dużo zysku, aby dywidenda przynosiła minimum 5% zwrotu rocznie. Ponieważ na rachunku IKZE nie potrąca się „podatku Belki”, wszystkie dywidendy otrzymuję w kwotach brutto (bez opodatkowania) i dzięki temu więcej mogę reinwestować w kolejne spółki dywidendowe.

Krótka historia mojej inwestycji

Akcje GPW kupiłem w dwóch turach w styczniu i marcu 2016 roku. Kosztowały wtedy odpowiednio 36,07 i 37,15 zł. GPW uznałem za dobrego kandydata do inwestycji ze względu na solidne wyniki operacyjne, wysokie marże i silną pozycję konkurencyjną (w zasadzie nie ma w Polsce alternatywy dla wprowadzenia spółki na giełdę, a GPW wyrasta na lidera nie tylko w kraju, ale i w regionie), W decyzji o zakupie kierowałem się dywidendą z 2015 roku w wysokości 2,40 zł na akcję, co po półrocznych spadkach dawało już około 6,5% stopy zwrotu rocznie. Dywidenda w roku 2016 była minimalnie mniejsza, ale wciąż solidna: 2,36 zł.

gpw1Po roku cierpliwego czekania doczekałem się wzrostów. Wreszcie 15 maja 2017 r. sprzedałem akcje po kursie 47,63 zł:

gpw2

Dlaczego sprzedałem?

Każda strategia wymaga określenia warunków wyjścia z inwestycji. Przyznaję, że GPW wykroczyła poza schemat, który sobie ustaliłem. Wyznaczyłem sobie defensywny powód sprzedaży (firma przestaje płacić dywidendy) i powód „ofensywny” (wzrost wartości zarobił już dla mnie 5-krotność ostatniej dywidendy). GPW było już blisko zarobienia dla mnie pięciu dywidend (po kolejnej obniżce dywidendy do 2,15 zł w tym roku wyszło 4,9-krotność), ale nie dlatego pozbyłem się akcji. Zrobiłem to dlatego, że przeczytałem dwa komunikaty. W pierwszym wspominano czystki kadrowe przeprowadzone „bez istotnego uzasadnienia” (podkreślenia moje):

Spółka poinformowała, że w okresie od 18 lutego 2016 r. na podstawie uchwały poprzedniego Zarządu GPW decyzje kadrowe były podejmowane jednoosobowo przez Prezesa Zarządu. W lipcu ubiegłego roku zostało zwolnionych blisko 20 osób stanowiących podstawowy zasób kadrowy GPW z kluczowych działów bez istotnego uzasadnienia, co naraziło Spółkę na osłabienie podstawowych jej funkcjonalności i konieczność uczestnictwa jako strony procesów sądowych” – napisano w odpowiedzi.

„(…) Jednocześnie spółka wskazała, że władze GPW nie znajdują uzasadnienia dla decyzji kadrowych podejmowanych w okresie od II półrocza 2016 r. do dnia 14 marca 2017 r., ani też nie posiadają szczegółowych analiz potrzeb ekonomicznych Spółki z tym związanych. W przypadku podejmowania decyzji kadrowych, będą one miały na celu odzyskanie utraconych bądź osłabionych w minionym czasie funkcjonalności Spółki, z odzyskaniem jakościowych zasobów kadrowych” – dodano.

Jak podał resort rozwoju, zdaniem GPW działania obecnych władz wpływają stabilizująco na jej sytuację, czego wyrazem jest stopniowa odbudowa zaufania ze strony instytucji rynku kapitałowego, udział w pracach nad strategią rynku kapitałowego oraz wdrożeniem Programu Budowy Kapitału.

„Stanowi to zasadniczą zmianę w stosunku do okresu poprzedniego, w którym brakowało zaangażowania w pracach służących infrastrukturze rynku” – napisano. (PAP Biznes)

Komunikat ten mrozi w żyłach. Wynika z niego, że poprzedni prezes kierował się w doborze kadr czymś innym niż interes spółki i akcjonariuszy. Po takiej historii jakoś nie mam zaufania do nowego zarządu. Dziękuję, będę kibicował, aby faktycznie GPW „odbudowało zasoby kadrowe”, ale postoję z boku.

W drugim komunikacie zwróciła moją uwagę 3-milionowa darowizna na Polską Fundację Narodową. Pomyślałem: ki diabeł?

Zysk netto GPW w pierwszym kwartale 2017 roku wyniósł 27,7 mln zł (wzrost rdr o 8,7 proc.) i okazał się o ponad 10 proc. niższy od oczekiwań analityków. Na innych poziomach (przychody, EBITDA i EBIT) wyniki były zgodne z konsensusem.

Prezes Grzywiński poinformował, że wpływ na wynik netto miały zdarzenia jednorazowe: darowizna na Polską Fundację Narodową (3 mln zł) oraz korekta 3,8 mln zł przez Urząd Skarbowy wysokości odsetek zastosowanych przez TGE do zobowiązań z lat poprzednich. Dodatkowo GPW ujęła w wynikach pierwszego kwartału roczną opłatę na rzecz KNF (11,4 mln zł).

Jak podał portal money.pl, kilkanaście spółek Skarbu Państwa (w tym GPW) zobowiązało się do wsparcia darowizną nowej fundacji, która w imieniu rządu ma promować wizerunek Polski za granicą (podkreślenie moje):

Zgodnie z zapowiedziami Fundacja miała dysponować kwotą 100 mln zł. I jak wynika z naszych informacji – spółki skarbu państwa zobowiązały się do przelania pieniędzy jeszcze w ubiegłym roku. Do 30 stycznia każdy miał dokonać przelewu. I każdy dokonał. Według papierów fundacji, które znaleźć można w KRS, w grudniu na konto trafiło dokładnie 97,5 mln zł.

Wpłaty oscylowały od 1,5 mln do 7 mln. Polska Grupa Zbrojeniowa, PGE, Enea, Energa, KGHM, PZU, Orlen, PGNiG, PKO i Azoty wyłożyły maksymalną stawkę. Tauron, Lotos, Polskie Koleje Państwowe i Totalizator Sportowy dorzuciły po 5 mln. Do tego 3 mln wpłaciła Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych i Giełda Papierów Wartościowych. 1,5 mln zł na projekt przekazał Polski Holding Nieruchomości. 17 fundatorów, w sumie 97,5 mln zł.

Zobowiązanie nie jest wcale jednorazowe: wszystkie spółki zobowiązały się do wpłacania połowy wartości pierwszej darowizny co roku, przez kolejne dziewięć lat:

Ani premier Szydło, ani Dawid Jackiewicz nie wspomnieli jednak słowem o jeszcze jednym zobowiązaniu fundatorów. Ze statutu fundacji jasno wynika, że ma zagwarantowane finansowanie przez najbliższe 10 lat. Co roku, do 30 stycznia, fundatorzy zobowiązali się przekazywać wpłatę równą połowie pierwszego przelewu. W ciągu 11 lat na konta ma trafić 585 mln zł. Ile to pieniędzy? Mniej więcej tyle właśnie środków zebrała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy od 2002 roku.

Przedstawianie płatności wynikającej z 10-letniego zobowiązania jako zdarzenia jednorazowego wydaje mi się nadużyciem i wprowadza inwestorów w błąd. Jeśli money.pl ma rację, to GPW przeznaczy na wsparcie dla fundacji 16,5 miliona złotych w ciągu dziesięciu lat (3 miliony w pierwszym roku i po 1,5 miliona w kolejnych dziewięciu latach). Wprawdzie dla spółki, która w ubiegłym roku miała 131 milionów zł zysku, nie jest problemem wyasygnowanie takiej kwoty; ale to i tak mnóstwo pieniędzy.

W kontekście pierwszego wspomnianego przeze mnie komunikatu o tym, że nowy zarząd ubolewa nad brakiem zasadności ekonomicznej decyzji kadrowych poprzedniego prezesa, nasuwa mi się pytanie: jaka jest zasadność ekonomiczna tej darowizny (tych dziesięciu darowizn) dla spółki i jej akcjonariuszy? Jaką korzyść odniosą akcjonariusze z tego, że ich spółka dotuje taką fundację?

Brak zasadności ekonomicznej dla GPW mógłby oznaczać po pierwsze, działanie na szkodę spółki, a  po drugie, działanie z pokrzywdzeniem akcjonariuszy mniejszościowych. Właściciel (akcjonariusz większościowy) ma zbójeckie prawo wyciągać ze swojej spółki pieniądze; jednak nie może się to odbywać kosztem pozostałych akcjonariuszy. Uczciwym sposobem „wyciągnięcia” ze spółki środków jest uchwalenie dywidendy, którą otrzymają wszyscy właściciele. Darowizna jest sposobem wątpliwym, ponieważ przynosi korzyść jedynie rządowi (który w ten sposób zyskuje kapitał na realizację swojego zadania politycznego), a dla akcjonariuszy mniejszościowych oznacza zmniejszenie przypadających im zysków.

Racjonalność ekonomiczna kontra potrzeby polityczne

GPW wciąż przynosi solidne zyski, co więcej – zyski te wydają się systematycznie zwiększać. Zdolność spółki do płacenia dywidend w związku z tym wciąż rośnie. Jednakże powyższe dwie wiadomości sprawiły, że utraciłem zaufanie do racjonalności ekonomicznej zarządzania w GPW.

Aby było jasne, GPW nie jest pierwszą spółką państwową, która wplątuje się w realizację zadań motywowanych politycznie. Jeszcze za czasów PO kilka spółek giełdowych zaangażowało się w poszukiwanie gazu z łupków. Z kolei za rządów PiS słynnym przykładem było przejmowanie nierentownych kopalń przez elektrownie i spółki energetyczne: m.in przez giełdowe Energę, Eneę i PGNiG:

„Energa Kogeneracja, PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna oraz PGNiG Termika zainwestują docelowo w PGG po 500 mln zł, FIPP FIZAN 300 mln zł, TFS 400 mln zł oraz Węglokoks 217 mln zł (łączne zaangażowanie Węglokoksu w PGG razem z wcześniej poniesionymi nakładami w wysokości 500 mln zł wyniesie 717 mln zł). Inwestorzy nie planują konsolidacji wyniku PGG metodą pełną” – podała Energa w komunikacie.

Niewtajemniczonym polecam krótką analizę opłacalności tego przedsięwzięcia na podstawie tego cytatu: „Cena tony węgla sprowadzonego ze Wschodu to 200 zł, tymczasem koszt wydobycia tony węgla w PGG to ponad 250 zł”. Szczególnie dla gdańskiej Energi sens ekonomiczny wydobycia polskiego węgla budzi wątpliwości, skoro pod ręką ma tańszy węgiel importowany z gdańskiego czy gdyńskiego portu.

Innym przykładem wartym uwagi jest podwyższenie kapitału zakładowego PGE przez zwiększenie wartości nominalnej akcji, przeprowadzone w 2016 roku. Jest to zabieg czysto księgowy, który generuje podatku od wzrostu nominałów. Można powiedzieć, że państwo – właściciel większości akcji w PGE – wydrenowało ze spółki około 88 milionów zł w formie podatku (ok. 19% od 467 milionów zł zwiększenia). Nie jest to wielka suma, ale sama zasada budzi zastrzeżenia z tego powodu, że operacja ta była korzystna tylko dla państwa. 43% akcjonariuszy mniejszościowych straciło bezpowrotnie ok. 38 milionów zł w formie podatku (43% z 88 mln). Natomiast państwo przełożyło „swój własny” podatek od podwyższenia nominałów z kieszeni „PGE” do kieszeni „przychody fiskusa” i zarobiło „na czysto” 38 milionów zapłaconych przez pozostałych właścicieli. Znów – nasuwa się podejrzenie, że takie działanie można zinterpretować jako działanie na szkodę akcjonariuszy mniejszościowych.

Przykład ten jest warty uwagi dlatego, że po „pilotażu” Skarb Państwa nie wyklucza przeprowadzenia podobnych operacji w innych spółkach Skarbu Państwa. Garść wątpliwości co do tych praktyk można przeczytać na przykład tutaj.

Potrzeby polityczne kontra oszczędności emerytalne

Dlatego wolę się trzymać z dala od spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa. Spółki państwowe mogą być wciąż dobrym interesem pomimo działań motywowanych politycznie. Jednak z punktu widzenie oszczędzania w perspektywie wielu lat trudno jest przewidzieć, jaki nieracjonalny pomysł przyjdzie do głowy takiej czy innej władzy.

GPW było jedynym wyjątkiem, dla którego znalazłem miejsce w swoim portfelu emerytalnym. Łudziłem się, że jest to wyjątkowo dobra firma, która odporna jest na najgorsze efekty polityki. Zostałem wyprowadzony z błędu i kolejny raz już go nie popełnię.

Jednak nie żałuję inwestycji

Na GPW zarobiłem bardzo przyzwoicie: przez niecałe półtora roku 28% bez dywidend i 35% z uwzględnieniem dywidendy. Dzięki temu cały mój portfel emerytalny jest na plusie, mimo że na innych walorach wyszedłem różnie (zarobiłem także na Ambrze, a na minusie mam Europejskie Centrum Odszkodowań, które właśnie zmniejszyło dywidendę o 2/3).

Zatem inwestycji nie żałuję, ale dalszym wzrostom cen GPW będę kibicował z boku.

Podsumowanie:

  • Akcje polskiej giełdy postanowiłem sprzedać po tym, jak przeczytałem dwa komunikaty o nieracjonalnych ekonomicznie działaniach spółki. W pierwszym wspominano czystki kadrowe przeprowadzone „bez istotnego uzasadnienia”, a w drugim informowano o przekazaniu 3 milionów zł darowizny na Polską Fundację Narodową – twór mający promować Polskę za granicą w imieniu rządu
  • GPW nie jest pierwszą spółką, która wplątuje się w realizację zadań motywowanych politycznie. Jeszcze za czasów PO kilka spółek giełdowych zaangażowało się w poszukiwanie gazu z łupków. Za rządów PiS słynnym przykładem było przejmowanie nierentownych kopalń przez elektrownie i spółki energetyczne: m.in przez giełdowe Energę, Eneę i PGNiG. Innym przykładem działań o wątpliwym sensie ekonomicznym dla spółki jest podwyższenie wartości nominalnej akcji PGE z 2016 roku, na którym skorzystał wyłącznie Skarb Państwa (dzięki podatkowi od zwiększenia), a pozostali akcjonariusze stracili.
  • Pełna lista fundatorów Polskiej Fundacji Narodowej obejmuje sporą listę spółek (w większosci giełdowych): Polska Grupa Zbrojeniowa, PGE, Enea, Energa, KGHM, PZU, Orlen, PGNiG, PKO, Azoty, Tauron, Lotos, Polskie Koleje Państwowe, Totalizator Sportowy, Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych, Giełda Papierów Wartościowych, Polski Holding Nieruchomości. Wszystkie te spółki zobowiązały się do wpłacania kolejnych darowizn na rzecz fundacji przez 10 lat.Sens ekonomiczny tych darowizn dla akcjonariuszy jest niejasny.
  • Obrazuje to ryzyko inwestowania w spółki, w których akcjonariuszem dominującym jest państwo. Dlatego wolę się trzymać z dala od spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa. GPW było jedynym wyjątkiem, dla którego znalazłem miejsce w swoim portfelu emerytalnym. Łudziłem się, że jest to wyjątkowo dobra firma, która odporna jest na najgorsze efekty polityki. Zostałem wyprowadzony z błędu i kolejny raz już go nie popełnię.

Zwiększaj niezależność finansową

Zapisując się na newsletter otrzymasz 10 darmowych kalkulatorów i jako pierwszy dostaniesz informacje o najnowszych artykułach. Korzystaj z podpowiedzi sprawdzonych rozwiązań, dzięki którym podejmiesz decyzję i zaczniesz poprawiać swoją sytuację finansową. Wpisz swoje imię i adres e-mail, a potem kliknij na poniższy przycisk:

Przeczytaj także:

Podziel się tym artykułem ze znajomymi! W tym celu kliknij w ikonkę po lewej stronie. Jeśli artykuł był dla Ciebie wartościowy, to bardzo proszę, abyś zostawił komentarz. A jeśli chcesz łatwiej oszczędzać czas i pieniądze, zajrzyj na stronę "Polecam".

1 Komentarz

  1. Ryzyko giełdowe

    2017-09-26 at 20:17

    90% ludzi traci na giełdzie niezależnie kto jest przy władzy lub zasiada we władzach spółki, wiem bo należę do tej grupy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.