Ostatnią aktualizację mojego scenariusza bazowego dla rynków finansowych opublikowałem na początku listopada. Od tego czasu wciąż obowiązywała faza „risk-on”, podbijająca ceny, obligacji i walut z rynków wschodzących takich jak Polska. Obecnie dochodzę do wniosku, że ta faza dobiega końca. Czy to już czas na sprzedaż akcji i zakup dolarów?
Wszystkie wykresy za stooq.pl.
1. Dolar
Cytat z listopadowej analizy:
Po roku spadków, złoty wreszcie się umacnia względem dolara i euro. Ten ruch również uważam za korektę, ale istotną. Przez 16 miesięcy dolar podrożał o 38% względem złotego – to ogromny ruch jak na rynki walutowe. W krótkim terminie powinniśmy zobaczyć większą korektę, być może gdzieś do okolic 4,30 zł (szczyt paniki covidowej z 2020 roku). Po osiągnięciu takiego poziomu szukałbym sygnałów odwrotu, które potraktowałbym jako okazję do dalszych zakupów.
Realizacja:
- Zgodnie z powyższą tezą, po dojściu do ok. 4,26 zł, dolar odbił się dynamicznie od strefy wsparcia i kontynuuje wzrosty.
- Odbicie nastąpiło przy RSI (indeks siły względnej) na poziomie ok. 40 na wykresie tygodniowym. Taki poziom zwykle wyznacza koniec korekty spadkowej na „rynku byka”.
- Miejsce odbicia jest nieprzypadkowe – to nie tylko szczyt „paniki covidowej”. Na dłuższym wykresie można się doszukać odwróconej głowy z ramionami (ewentualnie podwójnego dna), a odbicie, które obserwujemy w ostatnich dniach, może być retestem linii szyi. Jeśli to prawda, to dolar powinien podrożeć co najmniej o zakres formacji, czyli do ok. 5,30 zł. A jeśli ktoś patrzy na ichimoku, to może dojść do wniosku, że chmura (zielony obszar na wykresie) obroniła długoterminowe wzrosty
- Oczywiście na razie za nami zaledwie kilka dni ze wzrostami cen dolara. Ale poziom cenowy, na którym się to wydarzyło, jest dla mnie zbyt znaczący, aby to zignorować
2. Eurodolar
Tu dolar jest w „mianowniku”, więc wykres wygląda odwrotnie, ale scenariusz jest ten sam: dolar próbuje odbudować wzrosty względem euro po przetestowaniu strefy, która na wiosnę 2020 roku zatrzymała wyprzedaż bardziej ryzykownych aktywów. Jeśli ten scenariusz się sprawdzi, to już niedługo powrócimy do fazy „sprzedaży ryzyka” i kupowania bezpiecznych aktywów – co oznacza powrót do siły dolara amerykańskiego.
3. Słabość Ameryki
Analiza:
- Akcje amerykańskie (tu reprezentowane przez indeks S&P 500) zachowują się bardzo słabo. Wprawdzie urosły od październikowego dołka o 20%, ale nie zdołały nawet pokonać szczytu z sierpnia.
- W ostatni piątek zobaczyliśmy potencjalną formację odwrócenia, która wystąpiła przy wykupionym rynku i RSI ok. 60 na wykresie dziennym (u góry), który to poziom często wyznacza koniec korekty wzrostowej na „rynku niedźwiedzia”.
- Na wykresie tygodniowym (na dole) RSI również bliski jest 60. Jeśli na tym poziomie potwierdzą się spadki, to próby odbicia od 19 czerwca (kiedy wystąpił dołek na RSI) będzie można uznać za większą korektę w długoterminowym trendzie spadkowym.
4. Akcje polskie
Jeszcze raz sprawdźmy, na ile obroniła się moja teza sprzed kwartału:
Wzrosty cen akcji, które obserwujemy od kilku tygodni, są korektą większego trendu spadkowego. Korekta wzrostowa należy się rynkom z dwóch powodów: po pierwsze, trend spadkowy trwa już od około roku, a po drugie pod koniec roku zwykle występuje „rajd świętego Mikołaja”. Ta korekta może być całkiem dynamiczna (short squeeze). Na wypadek, gdyby dołki były już za nami, warto mieć jakieś akcje. Jednak pozycje w akcjach powinny być zabezpieczone stop lossem na wypadek powrotu do spadków, którego domyślam się najpóźniej na przełomie roku.
Realizacja (na przykładzie indeksu WIG20 wyrażonego w dolarach, czyli z perspektywy inwestorów amerykańskich:
- Do października polskie akcje były słabsze od amerykańskich. W związku z tym, gdy nastąpiła faza powrotu do ryzyka, odbicie było również większe (69% wzrostu w cztery miesiące w cenie dolarowej!).
- Jednak wciąż jesteśmy o 1/3 poniżej szczytów z września 2021 roku. To zdecydowanie gorzej od indeksu S&P 500, który od szczytów ze stycznia 2022 roku spadł „jedynie” o niecałe 14%. Oznacza to, że polski rynek jest fundamentalnie słabszy i może się osłabić zdecydowanie szybciej w przypadku powrotu fazy ochrony przed ryzykiem
- W poniedziałek zobaczyliśmy próbę wybicia dołem z czterotygodniowej konsolidacji, co może oznaczać powrotu do spadków.
- Próbę odwrotu widzimy przy wykupionym rynku, w okolicach RSI na poziomie ok. 60 na wykresie dziennym, który to poziom często wyznacza koniec korekty wzrostowej na „rynku niedźwiedzia”.
5. Argumenty makro
Dane o gospodarce raczej nie pomagają wyczuć momentu zmiany na rynkach, ale wzmacniają ogólny obraz:
- uporczywie wysoka inflacja bazowa konsumentów
- wciąż wysoka inflacja producencka
- Presja płacowa wynikająca z bardzo niskiego bezrobocia (u góry wykres z Polski, na dole ze Stanów) pozwala oczekiwać, że inflacja nie spadnie szybko do bliskich zera poziomów:
- Wszystkie te czynniki sprawiają, że możemy oczekiwać istotnego spadku zyskowności przedsiębiorstw, czyli recesji, a wszystko to w warunkach wciąż uporczywej inflacji, która nie pozwala na obniżki stóp procentowych. Widać to na razie po zwolnieniach grupowych w amerykańskiej branży IT. Następne branże czekają już w kolejce. A recesja – zgodnie z podręcznikiem – oznacza spadki na giełdach.
- Oczywiście rynki usiłują przewidzieć, kiedy wypadnie koniec recesji, i uprzedzić dołek. Jeśli mijamy właśnie ten dołek aktywności gospodarczej – to giełdowe dołki z października nie zostaną pogłębione.
- Ale jeśli dopiero zaczynamy fazę spadku dochodów przedsiębiorstw, to przed nami jeszcze przynajmniej kilka (jeśli nie kilkanaście) miesięcy spadków i nowe dołki na giełdach (przynajmniej amerykańskich).
- Tak czy siak wygląda na to, że przed nami co najmniej korekta wzrostów z ostatnich czterech miesięcy.
6. Wzrost ryzyka
Wszystko to nie musi oznaczać powrotu do „finansowego Armagedonu” na rynkach. Ale ryzyko jest jak dla mnie zbyt duże, aby je ignorować. Dlatego właśnie uważam, że przyszedł czas na zmianę akcji i obligacji na gotówkę. Jeśli wzrosty „aktywów ryzykownych” będą kontynuowane, to się ucieszę – bo będzie to oznaczało, że mój pesymistyczny scenariusz się nie spełni. Najwyżej stracę okazję, ale nie pieniądze.
Podsumowanie
- Widzę ryzyko, że czteromiesięczna faza wzrostów aktywów ryzykownych (takich jak polskie akcje i obligacje) dobiega do końca.
- Moim kluczowym argumentem jest odbicie ceny dolara od ważnej strefy wsparcia – silny dolar oznacza odwrót od ryzyka. Potencjalne odwrócenie trendu widać także na kursie Euro do dolara i indeksach polskich akcji.
- Sygnały te w tym momencie NIE są potwierdzone. Jednak zdarzyły się w takim miejscu, że warto zwrócić na nie uwagę.
Przeczytaj także:
- Inflacja – reaktywacja. Zamiast płaskowyżu inflacyjnego – inflacja ponownie wystartowała i doszła już niemal do 18%. Aktualizuję scenariusz bazowy dla inflacji, akcji i obligacji.
Dodaj komentarz