W poprzednim wpisie nazwałem próbę przewidywania, dokąd dojdzie inflacja, „wróżeniem”. Oczywiście to żart, bo coś jednak możemy wywnioskować na podstawie już znanych faktów (przynajmniej tych statystycznych). Tym niemniej podtrzymuję pogląd, że próba odgadnięcia przyszłości jest tu bardzo ryzykowna, szczególnie przy takiej niepewności, jaką obecnie widzimy. Z tym zastrzeżeniem spróbujmy jednak zajrzeć do szklanej kuli… Dzisiaj spróbujemy przeanalizować, jak daleko jeszcze może wzrosnąć inflacja, a za nią stopy procentowe i WIBOR.

1. Gdzie jest sufit inflacji?

Ostatnia projekcja inflacyjna NBP z początku marca nie napawa optymizmem. Prognoza została podniesiona w ten sposób, że szczyt inflacji rozciąga się od września ’22 do marca ’23 i wynosi od 12 do 17%, przy czym „centralna ścieżka” wskazuje szczyt inflacji na poziomie 12,1% we wrześniu . Nie przywiązywałbym się jednak do tej liczby i spodziewałbym się jej znaczącego przebicia. Dlaczego? Ponieważ w ostatnim roku realne odczyty inflacji w kolejnych miesiącach przebijały sufit każdej kolejnej projekcji NBP. Przyjrzyjmy się sprawdzalności prognoz NBP w ostatnim roku:

(Wykresy pochodzą z dokumentów NBP i pokazują szacowany przez NBP przebieg inflacji w kolejnych kwartałach. Np. „Q1” oznacza pierwszy kwartał, czyli odczyt inflacji na koniec marca. Ciemna kreska oznacza „projekcję centralną”, czyli najbardziej prawdopodobny zdaniem NBP przebieg inflacji CPI. Kolory po obu stronach „projekcji centralnej” oznaczają możliwy zdaniem NBP błąd prognozy. Komentarze na czerwono pochodzą ode mnie).

Projekcja z lipca 2021 roku:

Projekcja z listopada 2021 roku:

Nie wczytywałem się w metodologię cyklicznej projekcji inflacyjnej NBP, ale wygląda na to, że jest w niej coś takiego, co zbytnio ekstrapoluje dotychczasowy trend i nie docenia nadchodzących zmian trendu. W ostatnich kilku kwartałach prowadziło to do mocnego niedoszacowania rosnącej inflacji. W związku z tym spodziewałbym się, że inflacja będzie szła raczej „górną” ścieżką z ostatniej projekcji z marca 2022 r., niż centralną. Spójrzmy zresztą na odczyt inflacji za marzec – 11% to właśnie najwyższa z przewidywanych „ścieżek” inflacyjnych. Z kolei wstępny odczyt za kwiecień to 12,3% – znów na „górnej granicy” prognozy:

Pewnym plusem jest to, że realne odczyty z ostatnich dwóch miesięcy przynajmniej „mieszczą się na skali” zamiast zbić kolejny sufit. Zauważmy jednak, że ceny konsumenckie potrzebowały zaledwie dwóch miesięcy, aby przebić przewidywany wrześniowy szczyt inflacji w „centralnej projekcji” (12,1%). Wskazywałoby to, że szczyt inflacji będzie bliżej 17%, a nie 12%, a w następnej prognozie inflacyjnej NBP w lipcu zobaczymy kolejną rewizję w górę.

Niektórzy komentatorzy cieszyli się dwa tygodnie temu, że inflacja bazowa po wyłączeniu cen żywności i energii wzrosła w porównaniu z lutym nieznacznie, z 6,7% do 6,9%. Byłby to argument za tym, że gwałtowny wzrost całkowitej inflacji konsumenckiej (z 8,5% w lutym do 11% w marcu) miał głównie źródła zewnętrzne. Jednak w tym samym czasie inna, bardziej popularna miara inflacji bazowej – 15% średnia odcięta – wzrosła z 7 do 7,8%. (Kiedy media popularne mówią o „inflacji bazowej” zwykle odnoszą się właśnie do „15% średniej odciętej”, która próbuje „wygładzić trend” poprzez wyłączenie cen najbardziej i najmniej zmiennych). A jeśli spojrzymy na dane z lutego, to zobaczymy, że inflacja „po wyłączeniu cen żywności i energii” wzrosła od stycznia z 6,1 do 6,7% w skali roku, mimo że całkowita inflacja CPI spadła w tym czasie z 9,4% do 8,5%. Inflacja bazowa („wewnętrzna”, wyłączająca w teorii wpływ „szoków zewnętrznych”) ma się zatem dobrze i nie widać na razie sygnałów zatrzymania kolejnych wzrostów cen.

Dodajmy do tego to, że polski rząd gwałtownie zwiększa w tym roku deficyt finansów publicznych, co działa proinflacyjnie i w tym sensie utrudnia NBP powstrzymanie inflacji. W czasie, kiedy inflacja staje się coraz poważniejszym problemem, rząd pompuje na rynek dodatkowe 79 mld zł (szacowane 128 mld zł deficytu sektora finansów publicznych według definicji unijnej w roku 2022 względem 49 mld w 2021). To, że rekordowe 72% tego deficytu jest ukryte przed statystyką w jednostkach pozabudżetowych, nie zmienia tego faktu, że ostatecznie jest to dług polskiego państwa. 2,5-krotny wzrost „prawdziwego deficytu polskich finansów publicznych” to w uproszczeniu 2,5 razy większy impuls inflacyjny (wynikający z tego, że „nowy pieniądz” w gospodarce kupuje te same towary i usługi), a także presja na osłabienie złotówki względem walut o mniejszej inflacji. Ekspansywna polityka fiskalna to zatem kolejny argument za dalszym wzrostem inflacji.

Podobne poglądy ma „rynek”, który oczekuje już od polskich obligacji skarbowych oprocentowania na poziomie niemal 7% (w horyzoncie 5 lat) – i jego oczekiwania inflacyjne rosną z miesiąca na miesiąc (źródło: investing.com):

Obecnie nikt chyba nie wie, gdzie jest koniec wzrostów. Dla mnie zwiastunem końca inflacji będzie taka sytuacja, w której projekcja inflacyjna NBP zacznie się sprawdzać, tzn. realne odczyty z kolejnych miesięcy znajdą się przynajmniej w środku „korytarza projekcyjnego” NBP. To jednak chyba dopiero przed nami. Na razie wciąż jesteśmy w fazie szybkiego wzrostu cen.

2. Gdzie jest sufit stóp procentowych NBP i oprocentowania kredytów?

2.1. Zacznijmy od szybkiego uporządkowania pojęć

a) stopa referencyjna

NBP oraz jego organ – Rada Polityki Pieniężnej odpowiadają za różne stopy procentowe. Kiedy mówimy o tym, że Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy, to zazwyczaj odnosimy się do „stopy referencyjnej”. Stopa referencyjna to oprocentowanie (wyrażone w skali roku) bonów pieniężnych emitowanych przez NBP i sprzedawanych bankom. Innym słowy jest to oprocentowanie, po którym banki komercyjne mogą pożyczyć pieniądze na 1 tydzień bankowi centralnemu.

b) WIBOR

WIBOR to stopa oprocentowania, po której banki pożyczają sobie nawzajem pieniądze (przynajmniej w teorii, ponieważ „OR” oznacza „stopę oferowaną” – żaden bank nie ma obowiązku skorzystania z oferty i faktycznego zawarcia transakcji) . Stopa ta jest wyższa od stopy referencyjnej NBP z dwóch powodów:

  1. Jako że NBP (reprezentujący Skarb Państwa z gwarancją polskiego budżetu) jest instytucją najmniejszego ryzyka na polskim rynku, siłą rzeczy oprocentowanie na rynku międzybankowym powinno uwzględniać dodatkową „premię za ryzyko”.
  2. Dodatkowa premia za ryzyko wynika z dłuższego niż tydzień okresu pożyczki. W standardowej sytuacji oprocentowanie niezabezpieczonej pożyczki powinno być tym większe, im dłuższy jest jej okres. Stąd WIBOR 3-miesięczny jest wyższy niż tygodniowy, a WIBOR 6-miesięczny jest zwykle wyższy od 3-miesięcznego

Na podstawie danych ze stron NBP i GUS policzyłem, jak wyglądała różnica między tymi stopami na koniec każdego miesiąca od 2001 roku. W tym okresie WIBOR 3-miesięczny był wyższy od stopy referencyjnej średnio o 0,27%. Z kolei WIBOR 6-miesięczny przewyższał stopę referencyjną średnio o 0,31%.

c) marża banku

No i wreszcie marża banku, która wyraża ryzyko wypłacalności konkretnego klienta. Jest dodawana do WIBOR-u, ponieważ pożyczka dla klienta indywidualnego co do zasady jest bardziej ryzykowna niż pożyczka dla banku komercyjnego albo NBP.

Tyle teoria. Z teorii (i obliczeń średnich wartości) wynika, że stopa WIBOR-u używana powszechnie w kredytach hipotecznych (3-miesięczna albo 6-miesięczna) powinna w „naturalny sposób” przewyższać stopę referencyjną o około 0,3 procenta. Odchylenia od tej „naturalnej różnicy” wskazują anomalie, po których różnica między tymi stopami powinna wrócić do „normy”, czyli mniej więcej do długoterminowej średniej.

d) WIBOR a „spisek banksterów”

Ostatnio premier Morawiecki zasugerował, że WIBOR zostanie zastąpiony inną, „transparentną stawką pochodzącą z rynku międzybankowego depozytów overnight”. W domyśle – niższą, skoro zaprezentowano to w ramach pakietu rozwiązań mających „ulżyć kredytobiorcom”. W domyśle – stawki WIBOR używane przy kredytach hipotecznych  są za wysokie. Gdyby powiedział to ktoś nieobeznany z finansami, to można by wzruszyć na to ramionami. Ale w ustach kogoś, kto kierował bankiem, sugestia, że WIBOR jest za wysoki, bo banki nieuczciwie zarabiają na zbyt wysokim oprocentowaniu kredytów, to populizm.

WIBOR jest jedną z wielu stóp referencyjnych, jakie można wykorzystywać przy kredytach. Moglibyśmy go zastąpić czymś innym i świat by się od tego nie stał gorszy. Jednak nie oznacza to, że inna stawka byłaby niższa. Musimy pamiętać, że WIBOR 3M i 6M odzwierciedla pożyczki na 3 albo 6 miesięcy. W związku z tym są one ustalane „do przodu” raz na 3 albo 6 miesięcy. W okresie stabilnej inflacji WIBOR 3- czy 6-miesięczny jest niewiele wyższy od WIBOR-u „overnight”. Jednak w okresie szybko rosnącej inflacji wszyscy spodziewają się podwyżek stóp procentowych (które jednoznacznie zapowiada zresztą NBP) i właśnie dlatego stopy te są wyższe od oprocentowania pożyczki 1-dniowej czy tygodniowej. Gdyby zastąpić obecne stopy WIBOR jakąś stopą overnight (1-dniową), to oprocentowanie kredytów musiałoby się zmieniać codziennie. Taka stopa referencyjna oznaczałaby nieco mniej odgadywania przyszłości, a więcej działania na bieżących danych. Nie byłoby automatycznie lepiej czy gorzej, po prostu byłoby inaczej.

A jeśli spojrzymy na dane, to zobaczymy, że w ostatnim roku WIBOR rośnie za wolno, a nie za szybko. Stawki WIBOR w ostatnim roku nie nadążają za wzrostem inflacji i stóp procentowych:

  • 31 stycznia stopa referencyjna wynosiła 2,25%, a WIBOR 3M – 3,02%. Po trzech miesiącach (29 kwietnia) stopa referencyjna wynosi 4,5%. Rynek międzybankowy nie docenił tempa wzrostu stóp NBP. Aby dorównać stopie referencyjnej NBP, WIBOR 3M 31 stycznia powinien wynosić w uproszczeniu jakieś 3,38% ((2,25 + 4,5%) / 2) – o 0,36% więcej.
  • 30 października stycznia stopa referencyjna wynosiła 0,24%, a WIBOR 6M – 0,96%. Po sześciu miesiącach (29 kwietnia) stopa referencyjna wynosi 4,5%. Rynek międzybankowy bardzo nie docenił tempa wzrostu stóp NBP. Aby dorównać stopie referencyjnej NBP, WIBOR 6M 30 października powinien wynosić w uproszczeniu jakieś 2,37% ((0,24 + 4,5%) / 2) – o 1,41% więcej

Na tym przykładzie widzimy, że szczególnie tempo wzrostu stawki WIBOR 6M jest obecnie zaniżone w stosunku do tempa wzrostu stopy referencyjnej NBP. Oczywiście wzrost rat boli, ale mógłby boleć zdecydowanie bardziej. Gdybyśmy rzeczywiście mieli jakiś „WIBOR-owy spisek banksterów”, to stawki WIBOR już dzisiaj byłyby o kilka procent wyższe. W rzeczywistości stopa referencyjna NBP rośnie szybciej niż to przewidywała 3 czy 6 miesięcy temu stawka WIBOR 3M/6M, czyli banki (ustalające WIBOR) są zaskakiwane tempem wzrostu inflacji i stóp procentowych tak samo jak wszyscy uczestnicy rynku. Pamiętajmy o tym, gdy zaczniemy kombinować nad zamianą WIBOR-u na coś innego. Inna stopa referencyjna jest oczywiście możliwa, ale niekoniecznie musi być lepsza dla kredytobiorców.

2.2. Inflacja a stopy procentowe – wartości bezwzględne

W tej części analizy spróbujemy przeanalizować, jakich wartości stopy referencyjnej i WIBOR-u należy się spodziewać względem inflacji.

Spójrzmy na wykres – są to moje własne obliczenia na podstawie danych GUS i NBP (inflacja) oraz stooq.pl (historia wskaźników WIBOR). Aby uniknąć „wizualnego bałaganu”, do analizy wziąłem dane stopy referencyjnej NBP i WIBOR-u na ostatni dzień każdego miesiąca (pominąłem wszystkie odczyty w ciągu miesiąca), a następnie dopasowałem do nich wartości inflacji za dany miesiąc. Wykres uwzględnia już szybki odczyt „inflacji konsumenckiej razem” za kwiecień, ale dane o inflacji bazowej kończą się na marcu 2022, ponieważ dane kwietniowe nie są jeszcze dostępne:

Wizualna analiza takiego wykresu w żadnej mierze nie będzie nauką ścisłą. Przypominać będzie raczej analizę trendów na podstawie wykresów giełdowych. Taka analiza pokazuje nam jednak kilka prawidłowości:

  • Wśród uwzględnionych na wykresie miar inflacji – „inflacja CPI razem” cechuje się największą zmiennością, „15% średnia odcięta inflacji bazowej” jest średnio zmienna, a inflacja bazowa „po wyłączeniu cen żywności i energii” pokazuje najbardziej wygładzony trend inflacji.
  • Trend inflacji CPI (całkowitej) zmienia się zwykle szybciej niż trend inflacji bazowej. W związku z tym, dopóki inflacja CPI rośnie, należy się spodziewać, że inflacja bazowa również będzie rosła. Dopiero po wyhamowaniu inflacji CPI można się spodziewać szczytu inflacji bazowej (będzie to istotne w dalszej części analizy)
  • Stawki WIBOR-u i stopy referencyjnej są zwykle bardzo zbliżone i jedynie niekiedy dochodzi do większej różnicy między nimi.
  • Do 2016 roku występowała widoczna korelacja między zmianami tych dwóch „zestawów” wskaźników. W tym okresie zmiany trendu na WIBOR-ze zdawały się zaczynać nieco wcześniej od zmian trendu na stopie referencyjnej. Dochodziło wówczas do większych odchyleń między tymi stawkami, do czasu, kiedy stopa referencyjna „doganiała” zmianę WIBOR-u.
  • Mniej więcej w 2017 roku korelacja się „rozjechała”. Kiedy patrzę na ten wykres, to brakuje mi na nim jednej zmiany trendu: wzrostu stóp procentowych w latach 2017-2019. Ten okres przypomina nieco epizod z 2003-2004 roku, kiedy to inflacja – a z nią WIBOR – rosły przez wiele miesięcy, zanim stopa referencyjna NBP „dogoniła je” poprzez szybkie, „spóźnione” podwyżki.  Być może tak właśnie wyglądałby nasz wykres w 2020 w „zwykłej sytuacji”. Przyszła jednak pandemia i redukcja stóp w tamtej sytuacji ogromnej niepewności i groźby masowych bankructw wydawała się właściwym ruchem. Problem w tym, że redukcja ta nastąpiła z już zaniżonego poziomu, a poziom „standardowy” nie został później odbudowany. W efekcie zaryzykuję tezę, że oglądamy właśnie powtórkę z 2004 roku, tyle że w znacznie większej skali.
  • Na koniec zaobserwujmy, że mamy obecnie rekordową (w skali ostatnich dwudziestu lat) nadwyżkę inflacji CPI nad bazową. Jeśli dotychczasowy trend pozwala coś przewidywać, to znaczyłoby to, że jesteśmy blisko szczytu inflacji. „Blisko” jednak w skali miesięcy – co oznaczałoby, że szczyt inflacji zobaczymy w ciągu najbliższego roku.

Dodajmy jeszcze wykres, który wyjaśnia, dlaczego spodziewam się dalszego nakręcania spirali inflacyjnej:

W ciągu ostatnich dwudziestu lat realne stopy procentowe (czyli stopa referencyjna NBP minus miara inflacji) były najczęściej dodatnie:

  • względem całkowitej inflacji konsumenckiej CPI – średnio 1,53%
  • względem inflacji bazowej – 15% średniej obciętej – średnio 1,70%
  • względem inflacji bazowej po wyłączeniu cen żywności i energii – średnio 2,16%

Tymczasem od marca-kwietnia 2019 roku realne stopy procentowe pozostają nieprzerwanie ujemne i to niezależnie od tego, na który ze wskaźników inflacji patrzymy. Czy tak wygląda walka z inflacją? Jak dla mnie ten wykres pokazuje raczej, że od kilku lat mamy do czynienia z konsekwentnie proinflacyjną polityką pieniężną, Dla konsumenta strata na oszczędnościach jest coraz gorsza – obecnie traci on 7,8% w skali roku. Taka sytuacja zachęca do wydawania oszczędności, zanim stracą one wartość, i do negocjowania podwyżek w pracy, aby „odzyskać” siłę nabywczą swojej wypłaty. A to wzmacnia jeszcze bardziej inflację.

Pomyślmy, o ile musiałoby wzrosnąć oprocentowanie oszczędności (oraz stopa referencyjna NBP, bez której oprocentowanie depozytów nie wzrośnie znacząco), aby znów zachęcić ludzi do odkładania pieniędzy i przez to zmniejszyć inflację. O dalsze 5%? 8%? Przecież ludzie nie rzucą się z pieniędzmi na lokaty i konta oszczędnościowe tylko dlatego, że ich realne oprocentowanie wzrośnie z minus 8% do minus 6%.

2.3. Stopa referencyjna a WIBOR

Jak wspomniałem powyżej, na podstawie średnich danych z ostatnich 20 lat możemy uznać, że naturalna nadwyżka WIBOR-u 3- lub 6-miesięcznego nad stopą referencyjną NBP to ok. 0,3%. A jak to wygląda na wykresie?

Pomimo tego, że mamy już za sobą kilka znaczących podwyżek stóp procentowych, mamy obecnie rekordowo wysokie odchylenie WIBOR-u od stopy referencyjnej. Wskazuje to na silne oczekiwanie dalszego wzrostu inflacji na rynku międzybankowym. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce (w mniejszej skali) w czerwcu 2004 roku. Wówczas różnica została „zniwelowana” przez szybkie podwyżki stopy referencyjnej, a inflacja jeszcze przez kilka miesięcy utrzymywała się na podwyższonym poziomie, zanim zaczęła wyraźniej spadać.

Z tego porównania wynikałoby, że WIBOR powinien rosnąć jeszcze przez co najmniej kilka miesięcy. Warunkiem zatrzymania tego wzrostu musiałyby jednak być najpierw znaczące podwyżki stóp procentowych – przy skali tego, co widzimy, musiałby to być rząd kolejnych kilku procent.

3. Konkluzje ze szklanej kuli

Moja szklana kula mówi, że w ciągu najbliższego roku zobaczymy:

  1. Szczyt inflacji CPI na poziomie co najmniej 17%. Dlaczego?
    • Ponieważ działania antyinflacyjne NBP są powolne i „delikatne”, a realne stopy procentowe od wielu miesięcy stają się coraz bardziej ujemne. To nie zachęca do oszczędzania (zmniejszania wydatków i przez to inflacji), zachęca za to do jak najszybszego wydawania pieniędzy i przez to dalszego zwiększania inflacji
    • Ponieważ ekspansywna polityka rządu (znacząco wyższy deficyt, obniżanie podatków) zmniejsza skuteczność działań NBP i działa proinflacyjnie. W efekcie stopy procentowe będą musiały rosnąć mocniej i dłużej, aby opanować inflację
    • Nie przeprowadziłem żadnych szczegółowych wyliczeń uzasadniających akurat taką liczbę. Założyłem, że sprawdzi się górna ścieżka ostatniej projekcji inflacyjnej NBP,  z ryzykiem dalszego odchylenia w górę
  2. Stopę referencyjną NBP na poziomie co najmniej 9%. Dlaczego?
    • Ponieważ tempo wzrostu stóp procentowych NBP w ostatnim roku okazało się zbyt wolne, aby przełożyło się to na ograniczenie inflacji. Wręcz przeciwnie, realne stopy procentowe są coraz bardziej ujemne (niemal minus 8% zachęca do jak najszybszego wydawania pieniędzy, aby nie straciły na wartości), a inflacja (nie tylko ta związana z zewnętrznymi szokami podażowymi, ale także ta bazowa, związana z krajowym popytem) rośnie systematycznie. Zakładam zatem, że dopiero kilka kolejnych podwyżek stopy referencyjnej rzędu co najmniej 5%, prowadzących do zauważalnego wzrostu realnej stopy oprocentowania oszczędności, może doprowadzić do zmiany zachowań konsumentów i istotnego ograniczenia wydatków.
    • Ponieważ przez większość czasu w ostatnich 20 latach stopa referencyjna przewyższała inflację albo przynajmniej była mniej więcej na tym samym poziomie. Zakładam, że po kilkuletnim okresie, kiedy inflacja znacząco wybiła się ponad poziom stopy referencyjnej NBP, powinien nastąpić powrót do trendu, tzn. stopa referencyjna powinna dogonić przynajmniej inflację bazową. Dogonić, czyli oba wskaźniki powinny się przynajmniej wyrównać, ewentualnie stopa referencyjna powinna znaleźć się znowu powyżej inflacji bazowej. Według ostatnich dostępnych danych z marca inflacja bazowa wyniosła 6,9% albo 7,8%, zależnie od tego, na który wariant patrzymy. W kwietniu inflacja CPI wzrosła, więc inflacja bazowa powinna również wzrosnąć w porównaniu do marcowych wartości. Zatem taki scenariusz „powrotu do trendu” oznaczałby dzisiaj, że stopa referencyjna powinna wzrosnąć przynajmniej do ok. 7,5-8%. Natomiast jeśli sprawdzi się oczekiwanie, że inflacja CPI dojdzie do 17%, to w tym czasie inflacja bazowa raczej nie będzie spadać, tylko wzrośnie jeszcze bardziej (zgodnie z obserwacją, że inflacja bazowa zmienia trend dopiero po szczycie inflacji CPI). Stąd sądzę, że realne jest przekroczenie 8-9% stopy referencyjnej.
  3. Szczyt WIBOR-u 3M i 6M na poziomie co najmniej 10%. Dlaczego?
    • Ponieważ, jak napisałem powyżej, zakładam, że 1) inflacja bazowa jeszcze trochę wzrośnie z obecnego poziomu ok. 7-8%, zanim zacznie spadać, i 2) WIBOR 3M i 6M przekroczy inflację bazową
    • Ponieważ przez analogię do 2004 roku spodziewam się, że w szczycie inflacji WIBOR będzie wyższy o ok. 1% od inflacji (co najmniej tej bazowej)

4. Co robić z kredytami?

Już i tak się rozpisałem, więc osobny wpis poświęcę na aktualizację tego, co robić z pieniędzmi w warunkach wysokiej inflacji. Tutaj postaram się tylko odpowiedzieć na najpilniejsze pytania:

4.1. Czy nadpłacać kredyty?

Odpowiedź jest oczywista: jeśli tylko nie planujesz właśnie dużej inwestycji o dużym znaczeniu życiowym (np. budowa domu) albo biznesowym (przedsięwzięcie z bajeczną stopą zwrotu), to nadpłata kredytu powinna się opłacić. Nie ma dziś żadnych inwestycji o umiarkowanym profilu ryzyka, które przyniosłyby taką stopę zwrotu jak nadpłata kredytu. Nawet oprocentowanie „najtańszych” kredytów hipotecznych zbliża się powoli do 10%. A jeśli ktoś ma debety, karty kredytowe albo co gorsza „chwilówki”,  to już niedługo będzie płacił w odsetkach bardzo dużo.

4.2. Czy zamieniać stopę zmienną na stałą?

Jeszcze niedawno nie spieszyłem się do takiej zmiany. Ale ostatnio moje oczekiwania inflacyjne znacząco wzrosły i w związku z tym odpowiadam dziś: to zależy. Są dwie sytuacje, w których widziałbym sens przejścia na stałą stopę procentową:

  • Jeśli znaczący wzrost rat spowoduje, że przestanie Ci się spinać budżet domowy – to nie czekaj i zamieniaj oprocentowanie na stałe. W ten sposób zamrozisz sobie ratę (na 5 lat przy kredycie hipotecznym, przy innych pożyczkach musisz zapytać w swoim banku) i przeczekasz najgorszy okres inflacji
  • Jeśli zamierzasz spłacić kredyty w ciągu najbliższych 2-3 lat. Szansa, że tym czasie doczekasz się oprocentowania kredytów mniejszego niż dzisiaj, jest niewielka.

Jeśli natomiast masz rezerwy w budżecie domowym, a kredyt będziesz jeszcze spłacać przez wiele lat, to nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Niedawno raty były bardzo tanie, niedługo będą bardzo drogie, a za parę lat pewnie się wszystko wyrówna.

Podsumowanie

  • Spodziewam się dalszego wzrostu inflacji mniej więcej wzdłuż „górnej ścieżki” ostatniej projekcji inflacyjnej NBP do poziomu co najmniej 17%. Wynika to stąd, że dotychczasowe działania polityki monetarnej (Rady Polityki Pieniężnej i NBP) w zakresie walki z inflacją były mało efektywne, a dalsza ekspansja polityki fiskalnej (w szczególności skokowy wzrost deficytu finansów publicznych) działa proinflacyjnie. Nie widać powodu, aby wzrost inflacji miał się zatrzymać akurat teraz.
  • Stopa referencyjna NBP wzrośnie moim zdaniem do poziomu co najmniej 9%, ponieważ dopiero przy takim poziomie realne oprocentowanie oszczędności zachęciłoby znów do odkładania pieniędzy, co – dzięki ściągnięciu pieniędzy z rynku – ograniczyłoby inflację. Oczywiście jeśli inflacja CPI dojdzie do 17%, to istnieje pewne ryzyko, że wraz ze wzrostem inflacji bazowej stopa referencyjna powędruje jeszcze wyżej
  • Szczyt WIBOR-u 3-miesięcznego i 6-miesięcznego widziałbym na poziomie co najmniej 10% – jest to konsekwencja zakładanego wzrostu stopy referencyjnej.
  • Jeśli znaczący wzrost rat spowoduje, że przestanie Ci się spinać budżet domowy – to warto zamienić zmienną stopę procentową na stałą.

Zwiększaj niezależność finansową

Zapisując się na newsletter otrzymasz 10 darmowych kalkulatorów i jako pierwszy dostaniesz informacje o najnowszych artykułach. Korzystaj z podpowiedzi sprawdzonych rozwiązań, dzięki którym podejmiesz decyzję i zaczniesz poprawiać swoją sytuację finansową. Wpisz swoje imię i adres e-mail, a potem kliknij na poniższy przycisk:

Przeczytaj także:

  • Akcje i obligacje robią się tanie: Co robić, jeśli ktoś oszczędza na większe wydatki i chce zachować wartość swoich oszczędności? Jedną z możliwości dla osób akceptujących większe ryzyko może być zakup akcji lub obligacji. Obecnie jedno i drugie traci na wartości i nie widzę jeszcze sygnałów zakończenia tych spadków. Zaczyna się jednak robić tanio, w związku z czym w ciągu kilku miesięcy mogą się pojawić okazje do tanich zakupów z perspektywą wzrostu w dłuższym terminie.
  • Inflacja wciąż rośnie. Jak chronić pieniądze? Inflacja w sierpniu 2021 r. wyniosła 5,5%. Tymczasem stopy procentowe są bliskie zeru, oprocentowanie depozytów szoruje po dnie i oszczędności obywateli już dzisiaj tracą na wartości po 5% rocznie. Jak można chronić pieniądze przed inflacją w takich warunkach?
  • Inflacja na szczycie? Prezes NBP twierdzi, że inflacja w Polsce powinna zacząć spadać po wakacjach. „Raport o inflacji” NBP – że wzrośnie do 18,8%, a może nawet 26%. Skąd to zamieszanie i czego spodziewać się dalej? Czy faktycznie zbliżamy się do szczytu inflacji?
Podziel się tym artykułem ze znajomymi! W tym celu kliknij w ikonkę po lewej stronie. Jeśli artykuł był dla Ciebie wartościowy, to bardzo proszę, abyś zostawił komentarz. A jeśli chcesz łatwiej oszczędzać czas i pieniądze, zajrzyj na stronę "Polecam".